Przejdź do stopki

XXVI Redyk na Bukowinkach – Święto pasterskie pod patronatem gazety Krakowskiej

XXVI Redyk na Bukowinkach – Święto pasterskie pod patronatem gazety Krakowskiej

XXVI Redyk na Bukowinkach – Święto pasterskie pod patronatem gazety Krakowskiej
Górale i zbójnicy


Plenerową mszą świętą odprawiona przez proboszcza ks. Józefa Włodarczyka rozpoczął się Redyk na Bukowinkach w Jaworkach w ramach XXVI Lata Pienińskiego przygotowanego przez Miejsko Ośrdoek Kultury i Sportu przy współpracy Oddziału Związku Podhalan. Msza była wyrazem dziękczynnym za łaski, jakimi są obdarowywani pasterze, którzy pasa swoje stada owiec na jaworczańskich halach.
Tradycję tę rozpoczął w zamierzchłych czasach lud przybyły z południowo wschodniej części Europy, zwany Łemkami, a przez prof. Romana Reainfussa nazywany „Rusinami Szlachtowskimi”. Do obecnych czasów zostało ich niewiele, gdyż po akcji „Wisła” wyjechali na Ziemie Odzyskane. Ich miejsce zajęli mieszkańcy okolicznych wsi, a na przełomie lat 40 i 50 –tych rozwinęło się na masową skalę owczarstwo. Bywało, że w latach 70 – tych pasło się nawet do 40 tys. owiec.
Te czasy chyba minęły bezpowrotnie, ale tradycję wypasu owiec kontynuują nadal bacowie z Podhala, tak jak bracia Wojtek i Staszek Gromadowie z Zębu. Bacówkę mają nad Homolami. Na Redyku pokazali przepęd owiec, czyli redyk, a na scenie zwinnie strzygli owcę. Do jej dojenia zaprosili „ceprów”. Konkurs dojenia owcy z udziałem ceprów był nie lada atrakcją. Ale to wszystko, na co było stać ceprów, bo jak wyrabia się oscypek pokazał baca Staszek.


Bacowską gazdówkę w teatralnej wersji przedstawił zespół regionalny im. Jana Malinowskiego ze Szczawnicy, który od wielu lat prowadzi Aniela Krupczyńska. Zespół przedstawił pierwszy akt pt. Na bacówce sztuki Wesele góralskie autorstwa Jana Malinowskiego.
Wśród licznie zgromadzonej publiczności nastąpiło wielkie poruszenie, kiedy z gór zaczęli schodzić zbójnicy. Prowadzili pojmanego „kupca”, który przemierzał szlak pieniński. Zakuli go w dyby i przeprowadzili na nim próbę golenia ciupagą naostrzoną na „śmierglu” i ognia polegająca na wypiciu „ognistej” gorzałki. Napad zbójnicki zakończył hepy endem. Na szczęście nikt nie zginął. Zbójnicy nie dość, że darowali mu życie, to dali mu urodziwą dziewkę, z którą tańczył przy muzyce góralskiej. Atmosferę imprezy podgrzewał prowadzący z wielką swadą, gawędziarz z Jaworek Piotrek Gąsienica.


Odbyło się wiele konkursów z nagrodami dla dzieci i dorosłych. Jeden szczęśliwiec za zakupiony los wyjechał skuterem. Można było skosztować dobrej baraniny z rożna zrobionej według tajemnej receptury rodziny Zachwiejów „Bulisiów” i ciasta domowego wypieku „gaździn” ze Związku Podhalan.
Wieczór upłynął z kabaretem NOŁ NEJM z Katowic, gawędami Piotrka Gąsienicy, zespołem góralskiego rocka „Turniki”, muzyką biesiadną Józka Szałwi Okowita Sama Band i pokazem sztucznych ogni.
Stanisław Zachwieja