Przejdź do stopki

Bubel, sumienie i sąd ... Wodociąg w Szczawnicy to bubel - twierdzi były kierownik Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. Na pół roku przed wyborami samorządowymi w uzdrowisku zawrzało.

Bubel, sumienie i sąd ... Wodociąg w Szczawnicy to bubel - twierdzi były kierownik Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. Na pół roku przed wyborami samorządowymi w uzdrowisku zawrzało.


Po 2 latach od odejścia ze stanowiska dyrektora szczawnickiego MZGK Zenon Kasprzak przerywa milczenie i zarzuca burmistrzowi Grzegorzowi Niezgodzie przymykanie oczu na nieprawidłowości przy budowie wodociągu. Jego zdaniem inwestycja, na którą miasto wydało prawie 9 mln zł, mogła kosztować znacznie mniej, bo wykonawca oszczędzał na materiałach i nie trzymał się przetargowych wytycznych.

W jaki sposób to robił? Zdaniem Kasprzaka część sieci była zakopywana w ziemi płycej, niż powinna. Wykonawca - firma Ekomeks - zamiast na co najmniej 1,5-metrowej głębokości, w wielu miejscach kładł rury w wykopach 70- 80-centymetrowych, oszczędzając na piaskowej podsypce i obsypce. - Na Kowalczyku piasku w ogóle nie było, a wykopy zasypywano ziemią razem ze skałami - mówi były dyrektor. Podobnych przypadków było więcej, m.in.: na ulicy Wygon, Staszowej, Sopotnickiej, Samorody, Szalaya oraz Flisackiej. - Gdy doszło do łączenia wodociągu wykonywanego przez inną firmę z tym, który robił Klimek, okazało się, że jest pół metra różnicy w głębokościach posadowienia. Tak było na skrzyżowaniu ulicy Głównej z Parkową - twierdzi dyrektor. Przy hydrantach i zasuwach pojawiły się również wątpliwej jakości urządzenia, które psuły się przy pierwszym ich użyciu. - Wszyscy widzieliśmy, że nie jest to robione tak, jak trzeba, burmistrz zapewniał nas jednak, że wykonawca za to odpowie. Tymczasem inwestycja została szybko odebrana i rozliczona - dodaje Kasprzak. - Teraz już nie ma szans, by cokolwiek odzyskać - podkreśla.

Władze Szczawnicy inwestycję zamknęły we wrześniu 2011 r. W protokole z odbioru wodociągu widnieje podpis Grzegorza Niezgody, nie ma jednak sygnatury byłego szefa MZGK. - Nie miałem wówczas świadomości, że wodociąg jest odebrany, cały czas mówiono nam, że wykonawca ma czas do 15 grudnia, chociaż prace trwały jeszcze wiosną. Wiem, kto poprawiał niedoróbki. Widziałem faktury, choć pewnie do tej pory ten wykonawca pieniędzy za to nie dostał, bo wszystkie zostały wypłacone firmie Ekomeks - wspomina Kasprzak.

Gdy z końcem marca 2012 r. komisja z urzędu marszałkowskiego, współfinansującego całe przedsięwzięcie, kontrolowała szczawnicki wodociąg, opierała się głównie na zapewnieniach inspektora nadzoru Leszka Smajdora, że wszystko jest gotowe. - Dla nich liczył się papier, a nie to, że na osiedlu trwają jeszcze roboty przy sieci - mówi dyrektor.

Z oskarżeniami byłego dyrektora nie zgadza się burmistrz Szczawnicy. - Wodociąg był trudną inwestycją, ale mówienie o niej, że jest bublem, to stwierdzenie przygotowane na pożytek kampanii wyborczej - podkreśla Grzegorz Niezgoda.

Jak przypomina włodarz miasta, od września 2009 r. do końca przebudowy sieci wodociągowej Zenon Kasprzak pełnił funkcję koordynatora realizowanej inwestycji. Wodociąg po odbiorze był poprawiany zimą 2012 r. przez podwykonawcę wynajętego przez firmę Ekomeks, która miała się rozliczyć z przedsiębiorcą. Później jeszcze miasto z własnych środków realizowało nieujęte we wcześniejszym projekcie inwestycje wodociągowe. - To nie miasto płaciło za poprawki, ale wykonawca - podkreśla burmistrz. - Po tych poprawkach w ciągu 3 lat mieliśmy jeszcze zgłoszone 3 usterki do usunięcia na wodociągu - to naprawdę niewiele - broni inwestycji burmistrz. Wspomina, że przez cały czas trwania inwestycji dyrektor Kasprzak miał różne uwagi, ale wskazał tylko jeden przypadek, gdzie z pewnością doszło do nieprawidłowości przy głębokości wkopania wodociągu. - Było to na Sopotnickiej, postanowiliśmy w 3 miejscach zrobić odkrywki na koszt miasta, by sprawdzić wykonawcę, okazało się wówczas, że wszystko jest w porządku. Po tym nie było kolejnych uwag dyrektora - zapewnia Niezgoda.

Były dyrektor MZGK zwolnił się ze swojego stanowiska po 7 miesiącach od zamknięcia inwestycji, podkreśla Niezgoda. - Jeśli nie godziłby się z tą inwestycją, zrezygnowałby ze swojej funkcji wcześniej, a nie po wewnętrznej kontroli, która wskazała szereg nieprawidłowości - mówi Niezgoda. W marcu okazało się m.in.: że MZGK ma zaległości w ściąganiu płatności za wodę na kwotę ponad 100 tys. zł.

Burmistrz zapewnia, że nie ma obaw co do nieprawidłowości przy realizowanej inwestycji, gdyż była ona kontrolowana po anonimowym zgłoszeniu w 2012 r. przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. - Skoro pan Kasprzak był przekonany co do nieprawidłowości w tej inwestycji, to dlaczego nie zgłosił ich wówczas do prokuratury, ale czekał aż do tego momentu? W związku z rozpowszechnianymi przez byłego dyrektora pomówieniami nie wykluczam wniesienia do sądu sprawy o zniesławienie - zapowiada Niezgoda.

- Burmistrz za to, co zrobił, powinien odpowiedzieć przed własnym sumieniem i mieszkańcami, którzy mu zaufali i powierzyli pieniądze publiczne - podkreśla były szef MZGK, nie wykluczając jednocześnie swojego kandydowania na stanowisko włodarza miasta. - Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem.

Jego zdaniem w najbliższym czasie trzeba będzie odciążyć miasto z ogromnego zadłużenia, skupić się na sprawach mających bezpośredni wpływ na poziom i jakość życia mieszkańców, a nie na rzeczach, które robi się na pokaz.

- Spodziewałem się takich ataków przed wyborami, zwłaszcza ze strony obozu Uzdrowisko Szczawnica - twierdzi Niezgoda.

 

źródło: Tygodnik Podhalański, 2014/21/1264